Potrzeby emocjonalne
ojca M. były tak przytłaczające, że nigdy
nie zauważał potrzeb córki. Ona była z nim,
kiedy płakał, ale on nie odwdzięczał się jej tym
samym. Komunikat od
obojga rodziców był głośny i jasny: była dla nich
zerem. M. nauczyła się określać siebie za
pomocą ich odczuć, a nie swoich własnych !!! Jeśli
dzięki niej czuli się dobrze, była dobra. Jeśli z jej
powodu czuli się źle, była zła!!!
W rezultacie M. miała sporo problemów
w swoim dorosłym życiu z określeniem własnej
tożsamości. Ponieważ jej niezależne myśli,
uczucia i potrzeby nigdy nie zostały wsparte,
więc naprawdę nie miała pojęcia, kim jest i
czego powinna oczekiwać w miłosnym związku. Duze niebezpieczenstwo jest, ze M. bedzie odpowiadac na potrzeby emocjonalne narcystyczno-histerycznych mezczyzn, bedzie ich "terapeutka", ale oni nie beda interesowac sie jej emocjami, podobnie jak ojciec. Bedzie ona znow tylko tlem, nikim w tej relacji.
"Toksyczni rodzice" S. Forward