To co się wydarza jest właściwe i powinno uzyskać wsparcie. Określone zdarzenie wygląda na złe lub na niekorzystne* tylko wówczas, gdy nie rozumiemy dostatecznie kontekstu danego zjawiska czy zdarzenia.(Joe Goodbread w Dreambody Toolkit)

*wyjatkiem sa naduzycia!

Nie da się wieść przyjemnego życia jeśli nie żyje się mądrze, dobrze i sprawiedliwie i nie da się żyć mądrze i dobrze i sprawiedliwie, nie żyjąc przyjemnie. (Epikur)

niedziela, 30 października 2011

matrix

Zastanawiam sie, dlaczego telewizja propaguje tania rozrywke i napedzane najnizszymi instynktami programy, nazywajac je profesjonalnymi, kiedy chodzi tylko o statystyki ogladalnosci danego programu czyli zysk dla producenta?  Dlaczego w normalnych godzinach nie ma wartosciowych programow czy filmow? Dlaczego jest tyle nachalnych reklam, kreujacych sztuczne potrzeby?

Poniewaz, ktos na gorze, bardzo dobrze wie, ze  spoleczenstwo nastawione tylko na rozrywke, ktorą latwo znajdzie, staje sie z czasem masa bez wiekszych ambicji, oczekiwan i celow. Ludzie przestaja sie starac, przestaja pytac dlaczego cos ogladaja, przestaja szukac czegos innego, interesowac sie czyms innym niz to co serwowane np. w tv. Staja sie pozbawionymi krytycyzmu konsumentami, tego co serwowane, modne i do kupienia. Zycie staje sie napedzane najnizszymi instynktami, bez glebszych idei. Pod plaszczykiem postepu zwykly czlowiek staje sie sam nierozwiniety i niecywilizowany, odmozdzony ( ale za to modny!), bierny i wyalienowany. Kupuje i konsumuje, bo tak jest najlatwiej, bo tak robia innia, bo tak trzeba.
Trafnie i juz duzo wczesniej pisal o tym w podobyn sposob Fromm:
"Przemysł określa konsumpcję czasu wolnego, tak jak wyznacza towary, które człowiek kupuje; dokonuje się manipulacji jego gustami, człowiek chce oglądać pewne obrazy i słuchać pewnych utworów, bo został uwarunkowany tak, by chcieć je oglądać i ich słuchać; rozrywka to przemysł jak każdy inny, klienta nakłania się do kupowania uciechy, jak się go namawia do kupowania ubrań i butów. Wartość zabawy zależy od jej sukcesu rynkowego, a nie od czegoś, co możnaby zmierzyć kategoriami ludzkimi."
"W ramach tej orientacji człowiek doświadcza siebie samego jako rzeczy, którą można z powodzeniem wykorzystać na rynku. Nie doświadcza siebie jako kogoś aktywnego, jako nośnika ludzkich mocy. Wyalienował się od tych mocy. Jego cel to dobrze się sprzedać na rynku. On tak siebie doświadcza - nie jako człowieka, z jego miłością, strachem, przekonaniami, wątpliwościami, lecz jako abstrakcji wyalienowanej z jego rzeczywistej natury i pełniącej pewne funkcje w systemie społecznym. Poczucie własnej wartości zależy od odniesionego sukcesu: od tego, czy może się dobrze sprzedać. Poczucie własnej wartości najwyraźniej zależy zawsze od czynników wobec niego zewnętrznych od zmiennych ocen rynku, który decyduje o jego wartości, tak jak decyduje o wartości towarów. Jak wszystkie towary, których nie można z zyskiem sprzedać, jest bezwartościowy, jeśli chodzi o jego wartość wymienną, chociaż może być bardzo wartościowym człowiekiem."/Fromm/

I teraz od Ciebie zalezy jak bedziesz siebie postrzegal/postrzegala:
-czy jako "towar", o ktorego wartosci decyduje jakis tam ktos
-czy pozostaniesz czlowiekiem, nosnikiem ludzkich wartosci, wartosciowy sam dla siebie, poniewaz ludzki, a nie wartosciowy tylko z powodu, tego ze spelniasz jakies funkcje.