To co się wydarza jest właściwe i powinno uzyskać wsparcie. Określone zdarzenie wygląda na złe lub na niekorzystne* tylko wówczas, gdy nie rozumiemy dostatecznie kontekstu danego zjawiska czy zdarzenia.(Joe Goodbread w Dreambody Toolkit)

*wyjatkiem sa naduzycia!

Nie da się wieść przyjemnego życia jeśli nie żyje się mądrze, dobrze i sprawiedliwie i nie da się żyć mądrze i dobrze i sprawiedliwie, nie żyjąc przyjemnie. (Epikur)

sobota, 18 stycznia 2014

Kupilam przecudowny sweterek
z latami na lokciach
w kolorze kurkumy

 :D

Emocje

Czy praktyka medytacji uwalnia od negatywnych emocji?  Niekoniecznie.  Przykładem może być Dogen, największy filozof zen lub sam Bohdidharma.  Legendarna jest wściekłość Dogena, który po wyrzuceniu z zendo pewnego mnicha usunął jeszcze kawałek podłogi, na której tamten siedział. Czyżby zapomniał przedtem wziąć oddech i policzyć do trzech?  A Bodhidharma przyjął ucznia do swej medytacji dopiero wtedy, gdy ten uciął sobie rękę. A i sam Budda w konflikcie ze swoim oponentem, który o mało nie rozbił buddyjskiej wspólnoty, nie ograniczał się do łagodnej perswazji.  Złość, gniew, irytacja określane są często jako ich własne stany przez ludzi zaawansowanych w praktyce medytacji.  A podobnie jest z innymi negatywnymi emocjami.  Dlaczego tak jest?  Dlatego, że jesteśmy tylko ludźmi. Mamy też skłonność do uznawania się za zwycięzców i nauczycieli tylko dlatego, że przed chwila z czymś sobie poradziliśmy.  Mamy do dyspozycji medytację, ale sama w sobie ma ona tylko taką wartość, jak miecz w ręku wojownika. Nie ma żadnej gwarancji, że posłużymy się nim właściwie w następnej potyczce z losem, a wtedy nasza duma z osiągnięć poddana zostanie trudnej próbie.  Może dlatego nawet w najbardziej medytacyjnych buddyjskich szkołach jako początek zakłada się coś innego niż samą medytację - przyjęcie pewnych prostych moralnych zasad.  Nie mówi się tam o arogancji, zarozumialstwie, pysze, gniewie, natrętnym pouczaniu, zazdrości, czy nienawiści, ale o niekrzywdzeniu innych i nienadużywaniu swej władzy, niewykorzystywaniu innych czujących istot...Przed swoją śmiercią Dogen ujrzał księżyc i może dopiero w owej chwili poczuł się naprawdę wyzwolony. Dlaczego Dogen, choć tyle dostrzegał, nie dostrzegł potrzeby bardziej łagodnego potraktowania mnicha?  Czy to tylko kwestia temperamentu? Nieuwagi?  Czy ważności pewnych zasad?  Tak czy inaczej jest nad czym medytować...    

Zrodelko

Kostka lodu

Nie zostawia sie przyjaciela, chocby byl kostka lodu...

Takie bylo podobno haslo wyprawy na Bread Peak rok temu...hmm